Z okazji 1 Maja

Kiedy chodziłem do podstawówki, 1 maja tego dnia miałem tylko jedno zmartwienie: jak uniknąć pochodu. I niech mi to będzie zapisane do papierów kombatanckich – udawało się zawsze. Dziś nie mam takich kłopotów, zresztą nikt nie ma (przynajmniej tego dnia), skoro nawet przedwczorajsza „Trybuna” pisze, że pochód pierwszomajowy to dla lewicy już muzealna tradycja. Ale w przedwojennym Lublinie bywało ciekawiej.

W pierwszych pomysłach nowej książki o komisarzu Maciejewskim miałem nawet zanotowaną scenę, gdy 1 maja nieszczęsny Zyga musi zapanować nad trzema robotniczymi tłumami nadciągającymi pod magistrat. Od strony dzielnicy żydowskiej Lubartowską idzie Bund, Królewską – PPS, Krakowskim Przedmieściem – PPS Frakcja Rewolucyjna, a w każdej z tych grup kryją się komunistyczni agitatorzy, no bo nielegalna KPP nie mogła zorganizować pochodu – zostałby rozbity już na dzień dobry. Maciejewski stoi więc sobie na placu przed wejściem na Stare Miasto, popatruje na wszystkie strony i za skarby świata nie ma pomysłu, co zrobić, zanim te grupy się połączą albo i zaczną się tłuc między sobą.

Scena niestety nijak nie pasuje mi koncepcyjnie do „Kina Venus”, ale przyda się kiedy indziej. A nie mogę zapomnieć o niej w żaden sposób – w końcu kiedyś próbowano mi wmówić, że 1 Maja to dzień jedności ludzi pracy. Jakież to było odkrycie i radość, gdy bodajże u Grzesiuka przeczytałem, że tego dnia robotnicze manifestacje biły się ze sobą. I jakiego poczucia wolności doznałem już w III RP, gdy pierwszy raz zobaczyłem w telewizji, jak tego dnia lewacy tłuką się z prawakami! Nie, nie, nie kibicowałem żadnej ze stron, broń Boże, jednak nie będę ukrywał, że poczułem wtedy dogłębnie: żyję w wolnym kraju!

Dziś 1 Maja to już fikcja, nawet bić się nie ma o co. Majówka, inauguracja długiego weekendu, wiosenny karnawał – tyle. Dlatego nie będę pisał o tym, jak to w 1928 r. lubelska lewica, która jakimś cudem zdobyła większość w radzie miejskiej i magistracie, zmieniła ulicę Foksal w 1 Maja. Podzielę się za to z Państwem świeżo wyszperanymi rozrywkowymi perełkami, które mają znacznie większą szansę znaleźć się w nowym „Komisarzu Maciejewskim”:

Człowiek mucha w Lublinie
Dziś w niedzielę dn. 3 b. m. o godz. 1–ej w południe mieszkańcy Lublina będą mieli możliwość podziwiać zadziwiające popisy p. Feliksa Nazarewicza, zw. „człowiek – mucha”, który zaprezentuje publiczności dowody swej niebywałej zręczności, wdrapując się po stromym murze na dach 4 – piętrowej kamienicy przy ul. Kościuszki Nº 3, oraz wykona cały szereg innych, niemniej sensacyjnych popisów.
Wstęp 50 groszy.
Dochód z tej imprezy zasili skromną kasę Oddziału Lubelskiego Zw. Inwalidów Wojennych R. P.

(„ABC”, 3 sierpnia 1930 r.)

Dziś Luna Park Poznański
otwiera swe podwoje

Udając się na Targi Północne w Wilnie nadarzyła się okazja, pierwszy raz w ciągu kilkuletniego istnienia Luna Parku odwiedzić Lublin.
Luna Park nie odwiedzał Lublina dotychczas li tylko dla tego, że statystycznie ilością ludności nie może frekwencją, przy największym powodzeniu, biorąc pod uwagę ogrom tego wędrownego przedsiębiorstwa, wyrażającego się cyframi – 45 wagonów ładunku towarowego i 300 osób personelu technicznego, zadowolić przedsiębiorstwo kasowo.
Wśród wielu ciekawych atrakcyj wybijają się na czoło następujące: oryginalna amerykańska górska kolejka, autodrom (gdzie każdy bez trudu kieruje sam samochodem), beczki śmiechu (kapitalnie skonstruowana aparatura), bujacz ( wywołujący swoimi ruchami kaskady śmiechu), dziwolągi ludzkie (wśród których znajdują się dwie, uchodzące za największe kobiety świata, których jedna jest wzrostu 2 metry 40 centymetrów i jedna z najtęższa osoba świata), morskie akwarjum (posiadające wśród swoich okazów największego w Europie aligatora, 3 m 60 cmtr. długości ), teatr pcheł (najskuteczniejsza obecnie zagranicą i najdowcipniejsza z istniejących dotychczas tresur), elektryczny człowiek (doświadczenie naukowe), fakir Foady Clou-Clou, arab o światowej sławie i wiele innych.
Wieczorne oświetlenie (ośemnaście tysięcy lamp elektr.) sztuczne ognie, orkiestra sprawiają, że publiczność, płacąc u wejścia 50 gr., a dzieci i ucząca się młodzież 30 gr., doznaje tyle przyjemnych wrażeń, że faktycznie, nawet największy malkontent opuszcza teren naszego Luna Parku z uśmiechem na twarzy.

(„ABC”, 3 sierpnia 1930 r.)

Lo – Kittay w Lublinie
Ciekawy wieczór eksperymentalny w Teatrze Miejskim

W poniedziałek, dnia 24 b. m. o godz. 8 wiecz. odbędzie się w Teatrze Miejskim wieczór eksperymentalny p. Inż. Lo–Kittay’a, na którym wykonane zostaną podziw wzbudzające eksperymenty z dziedziny telepatji bez dotyku, poddawania i wyczuwania myśli na odległość, zjawiska z doświadczalnej psychologii, jakoteż eksperymenty indyjskiego fakiryzmu.
Jak wynika z nader pochlebnych recenzji prasy zagranicznej (Paryż, Londyn, Berlin, Monachjum, Zurych, Amsterdam i inne) ma się tu do czynienia ze zjawiskami, których dotąd nigdzie nie pokazywano i prasa stwierdza jednomyślnie, że p. Lo – Kittay jest jedynym osobnikiem białej rasy, który wykonuje te zadziwiające eksperymenty. – Wielkie zainteresowanie wzbudza doświadczenia z dziedziny „Gry wyobraźni” – w których osoby z publiczności – bez usypiania, zupełnie na jawie przeżywają najdziwniejsze przygody, miljonerów, podróżników po wszystkich krajach świata i t. p.
Zaznaczyć należy, że eksperymenty p. Lo–Kittay’a traktowane ściśle naukowo nie mają nic wspólnego z tak dziś rozpowszechnionym kuglarstwem obliczonym na naiwność ludzką.

(„ABC”, 22 stycznia 1927 r.)

Mam nadzieję, że i Państwo w ten długi weekend przeżyjecie ciekawe przygody. Niech nam żyje Lo-Kittay!

About Marcin Wroński

Urodzony w 1972 r. w Lublinie, co okazało się brzemienne w skutkach. Absolwent polonistyki KUL, pisarz i redaktor. Debiutował w 1992 r. zbiorem opowiadań „Udo Pani Nocy”, wkrótce wydał też mikropowieść pijacko-przygodową „Obsesyjny motyw babiego lata” (1994). Tworzył piosenki i skecze dla kabaretu „Osoby o Nieustalonej Tożsamości”, był felietonistą i dziennikarzem radiowym, nauczycielem, pisał artykuły o reklamach dla branżowego miesięcznika „Aida-media” i przez długie lata redagował książki dla dzieci, a także pisał do nich teksty. Jest autorem m.in. cyklu lubelskich retrokryminałów o komisarzu Maciejewskim oraz współczesnego thrillera „Officium Secretum. Pies Pański”. Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Marcin Wroński

3 responses to “Z okazji 1 Maja

  • Kamil Nieścioruk

    Zupełnie nie na temat, ale…
    Właśnie przeczytałem, że będziesz jutro na targach książki. Szkoda, że jutro, bo ja się w niedzielę wybieram. Tak, czy inaczej – mam nadzieję, że podzielisz się z gawiedzią na blogu :) swoimi potargowymi przemyśleniami, zwłaszcza że do tej pory chyba głównie spotykałeś się z czytelnikami regionalnymi, że to tak określę.

  • Marcin Wroński

    Tak, oczywiście podzielę się – taki właśnie miałem plan, żeby podsumować ostatnie spotkania (bo to będzie już 3 w ostatnich 2 tygodniach) i opowiedzieć o tym z perspektywy autora. Przepraszam za brak wpisów Wiernych Czytelników, niestety ostatnio nie znam się, nie orientuję się, zapisany jestem ;-) Ale dzięki temu nowy Komisarz rośnie…

  • mariankulig

    Jako czytelnik cieszę się, że Komisarz rośnie. :-)

Dodaj komentarz